dzisiaj odkładamy na chwilę nożyczki.
odkładamy
również na razie na bok to, czym się zajmujemy - scrap, kolaż, rysunek,
kartki, kordonki, dekupaże - zapraszam wszystkich bez wyjątku.
gadżeciary i recyklingowiczki, pragmatyczki i fantastki, mini i maksymalistki.
wyobraźcie
sobie, że przychodzi do was ktoś, kto dopiero zaczyna wchodzić w ten
cudowny twórczy świat. świat, który może czasem trochę przytłaczać -
bogactwem technik, materiałów, ludzi do poznania, mnożących się pytań i
wątpliwości.
i teraz wielka prośba do was wszystkich (bez wyjątku!) -
* * * jakiej rady udzielilibyście takiej osobie? * * *
część
takiej rozmowy miała niedawno miejsce na facebooku i zainspirowała mnie
do pociągnięcia tematu dalej. zdradzę wam, że powstanie z tego zupełnie
nowy, inspirujący i dodający ducha projekt. już wkrótce...
tak
więc podzielcie się swoim doświadczeniem. przypomnijcie sobie jak było
kiedy zaczynaliście i jaką piękną drogę przebyliście. jakie słowo
szepniecie do ucha komuś, kto nie ma odwagi?
to mogą być rady zupełnie prozaiczne i dotyczące drobiazgów, cokolwiek wam przyjdzie do głowy.
a ja je zbiorę, pięknie spiszę i... już wkrótce się przekonacie. :)
wszelkie słowa możecie zostawiać w komentarzach pod tym postem (oraz na blogu Finnabair, 2:16 i na FB) do końca czerwca.
już jestem wam za to bardzo bardzo wdzięczna...
9 komentarzy:
Sama dopiero zaczynam "kolażowanie" ale powtarzam sobie w kółko-daj się unieść chwili, pierwszy moment jest najważniejszy niech Cię niesie po świecie wyobraźni.
Wszystko jest inspiracją słowa, dźwięki, obrazy :)nie zamykaj się na nie. Nie musisz tworzyć dzieła swojego życia, baw się tym co przynosi chwila :)nawet jeśli jutro uznasz,że to co zrobiłaś to knot. Kiedy jednak pracowałaś to czułaś radość, niepokój i to się liczy :)
Alegrio, bardzo piękna myśl :) Ponawiam prośbę o napisanie, zebranie gdzieś tego, co już mamy :)
Alegria napisała wszystko co i mnie przyszło do głowy w tym temacie, gdy po raz pierwszy usłyszałam od Drugiej to pytanie
po prostu
...trzeba dać się ponieść - nie kalkulować
chyba celem nie jest ostateczny efekt, a samo dziłanie...
Ja ciągle zaczynam, ale zachęciły mnie słowa, że zaproszeni są wszyscy. Przede wszystkim powiedziałabym takiej osobie - to będzie wspaniała przygoda, doświadczysz wielu radości, poznasz (nawet jeśli tylko przez net) wielu ciekawych ludzi - Podążaj tą drogą! Po drugie nie zniechęcaj się, staraj się nie porównywać zbytnio, zwłaszcza od razu do najlepszych - bo to nie ma sensu. Ciesz się swoim nowym hobby. Jeśli piszesz bloga - pisz często, bo im więcej się pisze, tym więcej człowiek ma "do napisania" (przynajmniej u mnie to tak działa). Są czytelnicy, których nudzi doskonałość - to dobra wiadomość dla świeżynek. Uważaj na pułapkę zakupową - to fajna sprawa, można czerpać wiele radości z otwierania paczuszek i wypróbowywania przydasi, ale nie kupuj hurtowo, ani nie inwestuj w drogie rzeczy, zanim się upewnisz, że na dłużej zostaniesz w danej dziedzinie (czasem fascynacje są ulotne). I najważniejsze, nie musisz zostać "artystą". Twórcze hobby rozwija każdego, procentuje w innych dziedzinach życia, nawet jeśli nie uzyskujesz mega aplauzu dla swoich działań, galopującego postępu w zakresie wielu technik itp itd. Każde hobby ma różne poziomy - wybierz najlepszy dla siebie.
Nie bierz tego do siebie jezeli ktos skrytykuje Twoja prace. Gdy zlozylam papiery do uniwersytetu plastycznego (w USA), zostalam przyjeta, ale pierwsze co uslyszalam o moim portfolio to "mowisz o tym czyms, tych rzeczach co zlozylas?" A dla mnie, wszystkie zdjecia, rysunki, plotna i kolaze ktore zrobilam duzo dla mnie znacza. Tworze bo daje mi to ujscie, bo mam z tego radosc i satysfakcje, nawet jezeli nie zostane profesjonalistka. Pozatym, czlowiek wiecej sie uczy na bledach niz na sukcesach.
Jezeli masz plany takie jak moje, to powiem ze studia nie sa latwe, ale trzeba dazyc za marzeniami, bo bedziesz zalowac jezeli nie sprobujesz.
I tak jak Kardamonowa pisze, kto to jest "artysta", to wydaje mi sie ze to jest ktos kto pozwala sobie podzielic czesc siebie z reszta swiata. Wierzy w siebie i doswiadcza to wszystko co go otacza. Nie trzeba miec duzo materialow, umiejetnosci, zeby lubic to co sie robi. I czasami trzeba na to odlozyc czas...
w sumie to już zostało tu mniej-więcej poruszone, ale dodam od siebie (może jak sama to napiszę, to zacznę się do tej rady stosować częściej): nie trwoń pieniędzy na profesjonalne gadżety i preparaty - wszystko, czego potrzebujesz, znajdziesz w domu, dookoła siebie, w codziennej gazecie, w programie TV, w rodzinnym albumie...
i jeszcze (ale uwaga - z umiarem! może grozić zagraceniem!) - wszystko zbieraj, wszystko się przyda! :)
ja mam taką bardzo konkretną radę. może trochę głupią, ale być może nie tylko ja na początku nie ogarniałam. pamiętam jak oglądałam LO'sy różnych dziewczyn i myślałam, że każda potrafi tak fantastycznie malować, że każda godzinami pracuje nad tłem pracy. nie wiedziałam wtedy, że to gotowe papiery, które wyglądają jak malunki (mówię np. o Makowym Polu albo dawnych papierach ILS). myślałam wtedy, że nie powinnam robić LO'sów, bo nigdy w życiu nie zrobię takiego tła. a potem zobaczyłam papiery w sklepach i wszystko zrozumiałam. także rada jest taka, by nie wychodzić od razu z założenia, że wszyscy są lepsi, zdolniejsi i że samemu nic się nie osiągnie.
Przez krótki okres czasu w swoim życiu w podstawowym zakresie zgłębiłam tajniki fotografii - dawne dzieje, jeszcze tej klasycznej czarno - białej. Nauczyciel na koniec kursu powiedział: "Powiem teraz coś co Was zaskoczy. Wiecie po co wpajałem wam te techniczne aspekty pracy z kliszą, światłem i papierem - po to byście teraz robiąc zdjęcia korzystali z tych technicznych wskazówek na opak, używali ich NIE zgodnie z przeznaczeniem." Wykonać rysunek starannie kredkami równiutko to każą Panie w przedszkolu. Tu się coś zachlapało, a tu krzywo - i dobrze! Odpowiedź jest jedna TAK MIAŁO BYĆ !!! Tworzyć trzeba to co się czuje. Każdy może być rzemieślnikiem, jeśli tylko czuje taką potrzebę; wcale nie musi być od razu mistrzem. W Średniowieczu co dziesiąty raptem zdawał egzamin mistrzowski, większa część do końca życia zostawała czeladnikami.
Wyobraźnia podpowie, co zrobić i jak przetworzyć słowo, obraz muzykę. Forma to sprawa drugoplanowa. A jeśli mimo zapału i włożonej pracy coś Wam tam nie bardzo efekt się podoba to sobie należy otworzyć album prac Jonasza Sterna albo wybrać się na wystawę Hasiora a potem przyjrzeć się swojemu dziełu. I niech ktoś wtedy zaprzeczy, że to nie jest sztuka.
Nie ważne co myślą inni, najważniejsze, że czujesz radość z tego co robisz nawet jeśli dla innych to tylko papierowa kartka czy zwykły koralik.
Ja odkryłam, że rękodzieło to dla mnie odskocznia od dnia codziennego. Gdy zaczynam tworzyć nie myślę o problemach. Wydaje mi się, że w tym tkwi sens tworzenia :)
Prześlij komentarz